Car wysyła ekspedycję na Ararat
Latem roku 1917 car wysłał na poszukiwanie arki dwa piesze zespoły składające się ze 150 żołnierzy piechoty, inżynierów wojskowych i naukowców. Dotarcie na miejsce zabrało im miesiąc, z powodu napotykanych problemów – łącznie z niewiarygodnie niesprzyjającą pogodą.Jednakże trudy nie poszły na marne. Gdy wielki statek wreszcie ukazał się ich oczom, zapanowała pełna grozy cisza i „wszyscy bez słowa rozkazu zdjęli nakrycia głowy, patrząc z szacunkiem na arkę; wszyscy wiedzieli, czując to w sercu i duszy”, że znaleźli się w obecności prawdziwej arki. Wielu „przeżegnało się odmówiło modlitwy”, jak podają relacje świadków. To było jak pobyt w kościele i ręce archeologa drżały, gdy trzaskał migawką aparatu i fotografował starą łódź, jak na paradzie. Rosyjscy uczeni dokonali pomiarów i stwiedzili, że arka miała około 150 metrów długości, około 25 metrów w najszerszym miejscu i ponad 15 metrów wysokości. Te pomiary odpowiadały bardziej łokciom pięćdzie- sięciocentymetrowym, niż czterdziestopięciocentymetro- wym, najczęściej cytowanym przez badaczy Biblii. Wyniki dochodzenia i fotografie arki Noego zostały przesłane carowi Mikołajowi II, który, jak mówi wielu, nie otrzymał ich z powodu wybuchu bolszewickiej rewolucji w roku 1917. Wyniki dochodzenia albo nie istniały, albo nigdy nie zostały przekazane. Z drugiej strony plotka mówi, że pomiarami i zdjęciami arki zainteresował się Lew Trocki, który albo je zniszczył, albo utajnił. Według tych samych pogłosek, milczenie specjalnego kuriera zostało zagwarantowane egzekucją. Autorzy tej książki podjęli wyczerpujące wysiłki, aby zlokalizować fotografie i raport carskiej ekspedycji z roku 1917. Wynajęty komentator radia moskiewskiego przekopywał się przez archiwa Kremla i zbiory muzealne. Skontaktowano się z domami aukcyjnymi Christie Sotheby w Londynie i poproszono o sprawdzenie kolekcji rodziny carskiej w celu zadecydowania, czy poszukiwane materiały nie zostały ukryte wśród carskich dokumentów i innych przedmiotów. Tygodnie poszukiwań nie zaowocowały raportem ani zdjęciami, ale wykazały, że jedno i drugie dotarło do cara.