Potrzebny przewodnik
Nie wolno im przekroczyć wyznaczonego terminu, muszą udokumentować swoje naukowe kwalifikacje i mieć zakontraktowanego zawodowego tureckiego przewodnika. Obywatele USA odwiedzający Turcję nie potrzebują wiz, ale wstęp na górę Ararat jest uwarunkowany posiadaniem zezwolenia.Dowiedzieliśmy się, że urzędnicy tureccy rzadko wydają zezwolenia Amerykanom i badaczom innych nacji, a jeżeli już go udzielą, to często cofają, zmuszając członków ekspedycji do bezczynnego przesiadywania w hotelach u podnóża Araratu. Usprawiedliwiają swoje poczynania, powołując się na złe warunki klimatyczne, względy bezpieczeństwa, próby przemytu artefaktów, restrykcje władz lokalnych próby przeszukiwania obszaru nie objętego zezwoleniem (takiego jak północna strona góry, gdzie spoczywa arka). Przyczyny cofnięcia zezwolenia naprawdę mogą być uzasadnione, lecz w Turcji, na górze Ararat, wszystko może dziać się na opak – nawet gdy jest się posiadaczem ważnego zezwolenia. Najlepiej ilustrują to słowa Billa Doddera, kierownika ekspedycji pułkownika Jamesa Ir- wina. Mieliśmy pozwolenie na przelot wokół Araratu, a ekipa holenderskiej telewizji państwowej otrzymała zezwolenie na wykonanie zdjęć. Nagle, ni z tego, ni z owego, zostaliśmy aresztowni za, jak nam wyłuszczono, brak zezwolenia na filmowanie z powietrza. Jeden z poszukiwaczy wyjaśnił wszystkie problemy następująco: Jest prawie tak, jakby Bóg nie chciał, żebyśmy odkryli arkę. No bo skąd biorą się te wszystkie niepowodzenia katastrofy, które prześladują tylu doświadczonych alpinistów?