Choroba
Choroba górska była najpoważniejszym problemem dla B.J. Corbina, socjologa z Maryland i uczestnika ekspedycji poszukiwania arki.
Kiedyś leciałem helikopterem, który w ciągu dwudziestu minut przeniósł nas z wysokości 1800 metrów na 4800, i to po prostu jest skok zbyt szybki dla ludzkiego organizmu – wspomina. – W czasie wspinaczki było podobnie. Chorowaliśmy, odczuwaliśmy mdłości i zawroty głowy, straciliśmy apetyt. Czuliśmy się marnie i wszyscy byliśmy bliscy omdlenia. Marzyliśmy jedynie o rozstawieniu namiotów i śnie. Inne ryzyko nastręcza mgła. Ciepły gaz, który wydobywa się z głębi wulkanu, przyczynia się do szybkiego powstawania gęstych oparów, które mogą sprawić, że alpiniści zbłądzą czy wpadną w rozpadliny. Szwajcar Nicholas van Arkle, uczestnik ekspedycji na Ararat w roku 1966, przebił cienką skorupę śniegu i spadł 9 metrów w głąb bezdennej szczeliny. Uratowała go lina i refleks towarzyszących mu kolegów. Wielu innych nie miało takiego szczęścia – ale o tym w następnych rozdziałach. Innym naturalnym zjawiskiem, które może uderzyć znienacka, jest trzęsienie ziemi. W roku 1840 niszczycielskie trzęsienie ziemi oddarło ogromny kęs zbocza po północnej stronie, całkowicie grzebiąc miasto Ahora (znane również jako Arghuri) i monaster św. Jakuba. Pod tonami skał i ziemi legły bezcenne skarby z arki Noego, których prawdopodobnie już nigdy nie ujrzy ludzkie oko. To niewiarygodne trzęsienie ziemi utworzyło głęboką na ponad trzy kilometry rozpadlinę, która jest nie tylko głębsza od Kanionu Kolorado, ale, według wielu badaczy, nawet bardziej przykuwająca uwagę. Geolodzy mówią, że energia wyzwolona w czasie tego kataklizmu była większa niż w przypadku wybuchu wulkanu Mount St. Helens.