Opisując kataklizm

Tego roku, 2 czerwca – mówi francuski badacz Fernand Navarra, opisując kataklizm z roku 1840 – nieco przed wschodem słońca, Wielki Ararat i obszar leżący na wschód od góry zakołysały się w falach podziemnych wstrząsów. Na zboczach pojawiły się szczeliny, z których wystrzelił gaz i kamienie, czapa lodowa zadrżała. Swiad- kowie przez godziną słyszeli łoskot dobiegający z głąbi góry.
Wieś Ahora zniknęła z powierzchni ziemi, podobnie jak klasztor św. Jakuba, który stał od ośmiu wieków. Z ponad dwóch tysięcy mieszkańców przeżyło około stu – których w czasie kataklizmu nie było we wsi.Według geologa dr. Johna Morrisa osuwiska skał wulkanicznych zawierają ogromne głazy, niektóre wielkości Volkswagenów. Inne są mniejsze, ale w rezultacie lawin zsuwów spadają ze śmiercionośnymi prędkościami. Alpinista na Araracie musi nie tylko stale patrzeć pod nogi, ale również często spoglądać w górę, by sprawdzać, czy w jego kierunku nie lecą jakieś kamienie. Na górze mieszkają i ukrywają się bandyci i terroryści, wiele ekspedycji zostało obrabowanych – ledwo uchodząc z życiem. Jest dość prawdopodobne, że niektórzy z zaginionych wcale nie padli ofiarą góry, ale właśnie terrorystów i złodziei. Jedna z nielicznych kobiet, które wspinały się na Ararat, Debbie Redmer, dyplomowana pielęgniarka z Las Vegas, opowiada o swoich doświadczeniach: Dwie strony góry są zwrócone ku wrogim sąsiadom – Irakowi i Iranowi – i nawet niższe elewacje są zajęte przez grupy terrorystyczne takiego czy innego rodzaju. Z wojną domową w sąsiednim Iraku i nie dającą się przewidzieć sytuacją po rozpadzie Związku Radzieckiego, cały obszar stanowi groźbę dla przybysza z zewnątrz. Poza tym wiele kłopotów przysparzają kurdyjscy terroryści – okradają i nawet grożą śmiercią.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *